Hudson
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Małe, przyjemne miasteczko w stanie Quebeck w Kanadzie.
 
IndeksIndeks  CalendarCalendar  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 one

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Jeno Lim

Jeno Lim


Liczba postów : 15

one Empty
PisanieTemat: one   one EmptyNie Mar 08, 2020 5:35 pm

We are all addicted to something that ruins us

- Hyung, mówię poważnie. Powinieneś skorzystać z pomocy. To już nie jest normalne. - Jeno patrzył z poirytowaniem na młodszego brata, przygryzając czubek kciuka gdzie po chwili poczuł metaliczny smak krwi. Taki nawyk, którego nie potrafił do końca zrozumieć. W końcu to bolało, bolało i jeszcze raz bolało. A on dalej je przygryzał kiedy był zdenerwowany.
Skrzywił się, odsuwając ręce od ust i uderzając palcem wskazującym o powierzchnię stołu, odchrząknął.
- Kihyun ja..
- Nie hyung, nie ma żadnego Kihyun ja... Martwię się, że w końcu dostaniesz od tych wszystkich gachów jakiegoś syfu. Jesteś wart więcej. Powinieneś się szanować, a nie puszczać z kim popadnie bo masz taki kaprys. - Kihyun, zazwyczaj spokojny chłopak teraz był wyraźnie wkurzony zachowaniem starszego brata. Starszy, a jednak głupi jak but. - Myślę, że Ethan gdyby żył nie byłby zadowolony z twojej drogi życiowej.
Lim zatrzymał palec w powietrzu, nieruchomiejąc kompletnie.
To imię. To imię którego wspomnienie wywoływało w nim tyle bólu. Tym bardziej kiedy Kihyun mówił to w taki sposób. Do tej pory nie wspomniał o nim. Od czasu jego śmierci.
Jeno przełknął ciężko ślinę, przymykając powieki. - Gdyby Ethan żył, nie byłoby tego wszystkiego. - Westchnął, otwierając oczy i ciskając gromami w kierunku młodszego brata. - Poza tym nie musisz wspominać jego imienia. Jest to zupełnie niepotrzebne. Nic nie wróci mu życia. - Wycedził przez zaciśnięte zęby, zaciskając kurczowo dłonie w pięści.
Kihyun podniósł się z krzesła z zamiarem wyjścia z kuchni.
- Może gdybyś nie był takim kretynem to Ethan teraz by żył. -Warknął, odwracając się do brata plecami.- Jeżeli tak dalej ma być jak jest. Jeśli dalej masz zamiar pieprzyć przypadkowych kolesi to chcę w swoim pokoju zamek. Nie mam zamiaru budzić się z jakimś starym, nawalonym gościem. - Trysnął w kierunku Jeno jadem i nie racząc go spojrzeniem opuścił kuchnię, zostawiając oniemiałego brata.


Sam nie wiedział co robił pod budynkiem jednej z terapii uzależnień. Czy podziałały na niego słowa młodszego brata? Czy dały mu do zrozumienia, że coś było z nim nie tak? Że tak częste uprawianie seksu prowadziło go jedynie do samodestrukcji?
Tylko w taki sposób mógł zapomnieć o mężczyźnie, który już nigdy nie postawi nogi w mieszkaniu. Tak pustym, tak cichym.
Minęło pięć lat i może Jeno powrócił do normalności. Może nie myślał już o Ethanie jak robił to do tej pory, ale to nie znaczy że zapomniał całkowicie.
Bywały dni kiedy dostawał ataku paniki w środku nocy kiedy napadały go koszmary. Kiedy wydawał z siebie ostry krzyk i jedynie Kihyun był w stanie nad nim zapanować, łapiąc brata za ręke przed upadkiem.
Dlatego znalazł oparcie w seksie. Już nie miał tak częstych koszmarów kiedy zmęczony odpływał zaraz po przekroczeniu progu.
I w sumie tak pozostało. Wiedział, doskonale wiedział że teraz dałby sobie świetnie radę bez pieprzenia. Jednak uzależnienia bywają zmorą w życiu człowieka. A on się uzależnił. Aż za bardzo.
Przekroczył próg budynku, rozglądając się po wnętrzu. Już na samym wstępie chciał się wycofać, ale coś usilnie pchało go w kierunku recepcji.
- Doktor Adrian Cleveland. Jestem umówiony. - Mruknął w kierunku recepcjonistki i kiedy ta podała mu numer gabinetu, nie dziękując, ruszył w jego kierunku.
Nie raczył również zapukać. Nie był człowiekiem, który przejmował się takimi rzeczami. Miał maniery, ale w takich wypadkach po prostu nie widział konieczności ich używania.
Otworzył szeroko drzwi i rzucając uśmieszek do siedzącego na fotelu chłopaka w ciszy usiadł na kanapie, rozwalając się na niej. - Ugh, czy w każdym gabinecie muszą być takie niewygodne kanapy? - Mruknął, uderzając z otwartej dłoni w kanapę. - Terapeuci zarabiają dobrze. Czemu więc do cholery macie tak kurewsko niewygodne siedzenia. Czy wasz pacjent nie powinien się czuć wygodnie? - Odparł z frustracją, krzyżując ręce na torsie. Po chwili uniósł brew, rozglądając się po pokoju. - I te kolory ścian. Depresji dostaję od samego patrzenia. - Pokiwał głową po chwili przenosząc wzrok na terapeutę. Jakby dopiero co go zauważył. Jakby wcześniej w ogóle nie istniał.
W perfidnie seksualnym spojrzeniu zlustrował chłopaka, przygryzając wargę. Uniósł brew. Przystojny.
Ciekawe jak te usta wyglądałyby, obejmując męskość Jeno.
Uśmiechnął się, podnosząc się z kanapy. - Ah, gdzie moje maniery. Jeno Lim. O tym zapewne wiesz. - Puścił mu oko i lekko w ironiczny sposób ukłonił się po chwili znów siadając na kanapie. - Serio, powinieneś pomyśleć nad kupnem lepszej kanapy. - Skrzywił się, patrząc ponownie na mebel.
Powrót do góry Go down
Adrian Cleveland

Adrian Cleveland


Liczba postów : 37
Wiek : 23

one Empty
PisanieTemat: Re: one   one EmptyNie Mar 08, 2020 5:41 pm

Adrian w swojej karierze miał do czynienia z wieloma uzależnionymi osobami borykającymi się z różnymi problemami. Najczęściej były to narkotyki, był i alkohol, ale nikt nie powiedział, że były to jedyne rzeczy, które źle mogły wpłynąć na drugiego człowieka. Cleveland nie oceniał, jeśli przyszedł do niego ktoś, kto umiłował sobie jedzenie proszku do prania, który go uspokajał. Brzmi zabawnie, czyż nie? Tylko czy ktoś faktycznie chciałby dostać telefon ze szpitala, w którym poinformowanoby go, że jego bliski jest na toksykologii, bo przesadził? Czy ktoś chciałby, aby osoba, na której mu zależy zmarła po tym, jak jej ciało nie wytrzymało takiej ilości chemii? Z pewnością nie, ale czy ludzie faktycznie o tym myślą, jeśli problem ich nie dotyczy? Bo czy nie łatwiej się śmiać, niż pomagać nawet wtedy, kiedy sytuacja wydaje się mało poważna?
Adrianowi było daleko do takiego zachowania. Może również dlatego został terapeutą - aby pomagać wszystkim tych, którzy pomocy i zrozumienia nie mogą otrzymać od innych osób. Chciał, aby każdy uzależniony wyszedł na prostą, aby stanął na nogi zapominając o tym, co tak bardzo ciągnęło go w dół.
Dlatego przyszedł dzisiaj do pracy. Przyszedł, by poznać kolejną zagubioną duszyczkę. Przyszedł, by zapoznać się z jej problemem i co najważniejsze, pomóc jej się uwolnić. Niezależnie, z czym się borykała, on był po to, aby pokazać, że można bez tego żyć. Zdawał sobie sprawę, że nie każdy przypadek był łatwy, ale czy zwycięstwo nie cieszyło bardziej, kiedy człowiek się znacznie natrudził? Najważniejsze, by wyszło.
Czekał na swojego pacjenta w gabinecie. Wcześniej zapoznał się z jego kartą, w której nie było wiele. Podstawowe dane podawane przy rejestracji, opis przypadku tak zdawkowy, że równie dobrze mógłby zawierać jedynie jedno zdanie. Ale od decydowania, jak to wszystko wyglądało, był on.
Podniósł wzrok, kiedy drzwi się otworzyły. Stanął w nich młody, przed trzydziestką, mężczyzna. Bez uśmiechu, bez słowa powitania. Adrian tego nie wymuszał. Każdy miał swój sposób na przedstawienie siebie, co nie było niczym złym. Grunt, to potrafić wyczytać z zachowania informacje.
Uśmiechnął się lekko, kiedy tamten od razu przeszedł do krytyki. Musiał być zagubiony, musiał mieć w sobie wiele demonów, chcąc przy tym pokazać światu, że ma wszystko gdzieś. Nie miał, Adrian był tego pewien.
-Zawsze możesz usiąść na podłodze. Te wszędzie są takie same - stwierdził, opierając się o oparcie i lustrując pacjenta. - Co do ścian, niestety nie wybierałem. Jestem pewien, że śliwkowy róż, czy wiosenna zieleń byłyby znacznie lepsze - odpowiedział, lekko kręcąc się na boki w fotelu. Był ciekawy tego chłopaka. Zastanawiał się, co sprawiło, że do niego przyszedł. Dowie się, ale wszystko w swoim czasie.
-Adrian Cleveland. Ale to też wiesz - skinął głową, patrząc chwilę później na kanapę. - Może powinienem przenieść gabinet do fabryki kanap? Wtedy każdy znalazłby coś dla siebie - zażartował. Miał wysublimowane poczucie humoru.
Otworzył teczkę, spoglądając na pierwszą i jedyną stronę.
Uzależnienie od seksu, nimfoman. Pozornie błahe, ale potrafiło przysporzyć problemów.
-W skali od jeden do dziesięciu, jak bardzo nie chcesz tutaj być? - uniósł na niego wzrok.
Powrót do góry Go down
Jeno Lim

Jeno Lim


Liczba postów : 15

one Empty
PisanieTemat: Re: one   one EmptyNie Mar 08, 2020 5:42 pm

Jak bardzo oszukiwał siebie mówiąc że nie potrzebował pomocy? Tak naprawdę pragnął jej, pragnął ponownie otworzyć się do ludzi, poznać kogoś, zakochać się. Tego pragnął, a póki co to jedynie spotykało go upokorzenie i wstyd, kiedy wychodzić z mieszkać obcych mężczyzn z plikiem pieniędzy. Bądź to oni wychodzili z jego mieszkania. Nie brakowało mu pieniędzy, to nie tak że ich potrzebował. Po prostu szmacenie się za hajs wydawało mu się jeszcze bardziej beznadziejne niż samo uprawianie seksu z przypadkowymi mężczyznami. A Jeno chciał czuć się jak dziwka. Dlatego słynął z noszenia różnych ozdób na szyi, a w szczególności obroży, która zdobiła jego część ciała również dzisiaj.
Jak bardzo był popieprzony, wyobrażając sobie że mężczyzna, który miałby mu pomóc, chociaż prawda była takie, że szanse były nikłe. Dla Lima nie było już pomocy. Jego myśli były tak zaszczute seksem, że nawet teraz nie potrafił wyobrazić sobie innej sytuacji z owym terapeutą niż u niego w łóżku.
I chociaż Jeno nigdy nie był dominantem, tak czuł, że w tym przypadku byłoby inaczej. Może nie miał pojęcia o ludziach, może był ślepym człowiekiem na uczucia innych, które po śmierci Ethana były mu po prostu obojętne. Tak teraz był pewien, że tamten nie był typem człowieka, który mógłby nad kimś dominować. A już na pewno nie nad Jeno.
Z amoku wyrwał go głos chłopaka. Umie mówić. Co z tego, że przez pierwsze kilka chwil to Lim nadawał jak najęty. Ale i tak, przyczepić się było trzeba. Porzucił myśli, spoglądając na mężczyznę ze zdziwionym wyrazem twarzy. Dlaczego się nie zirytował? Normalnie ludzie kazaliby mu spierdalać, czy się przymknąć, a ten człowiek, siedzący na przeciw niego był jedną z najmilszych osób jakie poznał. Gdzieś musiał być haczyk. Ludzie nie byli mili od tak.
Czy oni będą chcieli zamknąć go w jakimś pokoju bez klamek? Wtedy już nigdy nie będzie miał okazji zasmakować seksu.
Otworzył szeroko oczy, niemalże krztusząc się własną śliną.
Spojrzał na terapeutę, potem na podłogę po czym z krzywym uśmieszkiem usiadł na niej, uderzając lekko palcem o powierzchnię.
- Jeśli kiedykolwiek wybierzesz tutaj zielony kolor to osobiście przyjdę i go zamaluję. - Mruknął, rozglądając się po pomieszczeniu. - Do tych mebli kompletnie nie pasowałaby zieleń. - Wzruszył ramionami, splatając palce ze sobą, którymi zaczął się bawić. - Poważnie, ludzie nie czują się bardziej krzywi siedząc w tak ponurym pokoju? - Spojrzał na niego, przygryzając policzek od spodu.
- Bardzo dobrze się zaczyna. Idealne pierwsze pytanie. Jaką kawę dzisiaj piłem też potrzebujesz wiedzieć? - Mruknął. - Czarną, jak bokserki których gumka wystaje ci spod spodni. Sądziłem, że to miała być terapia, a nie dzień uwodzenia Lima. - Puścił mu oko, krzyżując ręce na piersi.
- Jedenaście. - Spojrzał na niego przepraszająco, wracając po chwili do zabawy palcami. - Sam nie wiem co tutaj robię. Czy będziesz jednym z tych terapeutów mówiących, że seks to bardzo zła rzecz drogi chłopcze? - Odparł głosem starszego mężczyzny, drapiąc się po nosie.
Powrót do góry Go down
Adrian Cleveland

Adrian Cleveland


Liczba postów : 37
Wiek : 23

one Empty
PisanieTemat: Re: one   one EmptyNie Mar 08, 2020 5:43 pm

Nie oceniał swoich pacjentów w sposób, w który normalny człowiek oceniał drugiego. Nie o to chodziło, by już na wstępie wyrobić sobie opinię, którą później wyjątkowo ciężko było zmienić. Owszem, stawiał diagnozę, pytania czy różnego rodzaju tezy, ale zawsze działo się to wtedy, kiedy już przeprowadził rozmowę. Bo czy to właśnie nie podczas niej człowiek mógł dostrzec chociaż namiastkę charakteru swojego rozmówcy? Ton, gesty, mimika. To mówiło wiele. Znacznie więcej, niż same słowa, co nie znaczyło, że i na nich się Adrian nie skupiał. Poświęcał całą swoją uwagę pacjentowi dbając o to, by zaczął czuć się komfortowo i w pewien sposób otworzył. Czy to było łatwe? Jasne, że nie. Nie raz, nie dwa kosztowało go to wiele pracy, wiele czasu i cierpliwości, którą na całe szczęście posiadał. Czasem zajmowało to dni, czasem tygodnie, a zdarzały się przypadki, kiedy dopiero miesiąc spotkań zaczynał pokazywać jakiekolwiek postępy. Jak miało być w przypadku osobnika, z którym miał do czynienia teraz? Tego jeszcze nie wiedział.
Nie spuszczał wzroku z jego twarzy, starając się zarejestrować jak najwięcej. Czyżby na ułamek sekundy dostrzegł na jego twarzy zaskoczenie? Czyżby nie tego oczekiwał po Adrianie?
Uśmiech pojawił się na jego twarzy, kiedy tamten usiadł na podłodze. Prawdę powiedziawszy nie oczekiwał, że jego pacjent faktycznie zastosuje się do tych słów, ale może to miało oznaczać początek? Dziwny, ale zawsze jakiś.
Niewiele myśląc Cleveland wstał z fotela, na którym dotychczas siedział i zajął miejsce naprzeciwko chłopaka. Nie jakoś specjalnie blisko, bo nie chciał go wystraszyć, ale wystarczająco, by móc na niego patrzeć.
-Zieleń to ładny kolor. Kojarzy mi się z wiosną. A meble przecież zawsze można zmienić, skoro już się brać za remont - stwierdził, patrząc po tym, co znajdowało się w jego gabinecie. Było przytulnie, to powinno wystarczyć. I do tej pory tak było, ale najwidoczniej trafił na wymagającego pacjenta. - Na jaki byś je pomalował? - spytał, wracając spojrzeniem na jego twarz. Nie był nachalny, przynajmniej taką miał nadzieję.
-Do tej pory nikt nie zwracał mi uwagi na to jak wygląda ten pokój. Jesteś pierwszym. Artysta? - kolejne pytanie. Miał ich naprawdę wiele, ale nie wszystko na raz. Cierpliwość miała okazać się cnotą, taką miał nadzieję.
Oparł łokcie na kolanach, lokując głowę na dłoniach.
-Cóż, zawsze mogę zacząć raczyć cię typowym terapeutycznym bełkotem i pytać o to, jak czujesz się ze swoim problemem. Jaka jest szansa, że na takie pytania być mi odpowiedział? - zapytał, ignorując jego komentarz. Po tym, co miało miejsce ostatnio, Adrian wolał nie wdawać się w podobne dyskusje.
Uśmiechnął się lekko na jego kolejne słowa. Był zuchwały, był pewny siebie i z pewnością miał problem, o którym nie chciał mówić. A przynajmniej otwarcie.
-Czemu w takim razie tu jesteś? Z tego co wiem, to nie rząd cię tu skierował - zauważył. Chciał wiedzieć, to mogło wiele wyjaśnić. - To zależy czy to właśnie seks jest twoim największym problemem - odpowiedział. Miał nadzieję, że z tej całej dyskusji wyniknie coś, co Adrian będzie mógł nazwać dobrym.
Powrót do góry Go down
Jeno Lim

Jeno Lim


Liczba postów : 15

one Empty
PisanieTemat: Re: one   one EmptyNie Mar 08, 2020 5:44 pm

Takie podejście było najlepsze, by nie oceniać kogoś od razu. Bo tak naprawdę pod tą skorupą wredoty i rozpieszczenia Jeno krył się można powiedzieć, że wrażliwy chłopak, który po prostu pogubił się we własnym życiu. Kiedy po raz pierwszy sięgnął po nóż zabijając własną matkę z zimną krwią. Normalna osoba zapewne miałaby wyrzuty sumienia i zastanawiałaby się co najlepszego zrobiła, a Jeno? On jedynie odczuwał ulgę i przyjemność z tego co się stało.
Potem było tylko gorzej, zaczęły go nawiedzać koszmary. Widział jej twarz dosłownie wszędzie. Czy nagle zaczęło do niego docierać co się stało? Czy może zaczął fiksować widząc twarz matki na twarzach kobiet mijanych na ulicach Chicago.
Dlatego też tak bardzo wciągnął się w seks. Chciał przestać o tym myśleć, zapomnieć o wszystkim. A w fazie ekstazy nie myślał o niczym innym niż o osobie dominującej nad nim.
Potem następowała szara rzeczywistość. Praca, dom i nieprzespane noce. Często było tak, że budził się w ramionach Kihyuna, który zapewne próbował go w jakiś sposób uspokoić. Jeno nie miał pojęcia czy to skutkowało czy nie. Zazwyczaj wychodził zanim Kihyun zdążył się obudzić.
Mężczyzna siedzący na przeciwko zdecydowanie był ostatnio jedną z interesujących osób, które Jeno poznał. Zastanawiał się dlaczego był tak sympatyczny. Może równie miał podłą przeszłość co Lim tylko udało mu się wspiąć na sam szczyt? Opuścić to piekło.
Przechylił głowę w bok, obserwując go z lekko uniesionym kącikami ust. Lekko opalona skóra, brązowe włosy, których kilka kosmyków opadało na jego czoło. Gęste długie rzęsy, okalające jego duże brązowe oczy w których Jeno na pewno zawiesiłby swój wzrok gdyby znajdywali się w innych okolicznościach. Chociaż już teraz ciężko było mu spuścić wzrok.
Obawiając się, że za chwile mógłby wykorzystać tę sytuację i po prostu rzucić się na terapeutę, spuścił wzrok na chwilę zamykając oczy, chcąc oczyścić umysł z niepotrzebnych myśli. W końcu miał się tego tutaj oduczyć.
Otworzył usta chcąc coś powiedzieć jednak szybko je zamknął, obserwując z ponownym zdziwieniem poczynania mężczyzny. Czym jeszcze ten chłopak go zaskoczy?
Jego policzki lekko się zarumieniły i przez chwilę rozejrzał się po gabinecie, obserwując każdy mebel po kolei.
- Szarość. Jak życie każdego kto tutaj wchodzi. - Mruknął, ponownie wracając wzrokiem na mężczyznę. Uroczo. To jak siedział, oparty brodą o dłonie. Gdyby Jeno chciał mógłby się rozpłynąć na ten widok. A może nawet i lekki uśmiech zagościł na jego ustach. Tak zdecydowanie poczuł jak jego usta rozciągają się w uśmiechu. - Zdecydowanie przydałby się tutaj remont. - Wzruszył ramionami, krzywiąc się.
Artysta, on i artyzm, ha.
- Nie. Po prostu nie jestem ślepy. - Mruknął po czym umieścił palca w swoich ustach, przygryzając jego skórki. Taki nawyk przy nerwach. - Ewentualnie wystawisz mi ładny papierek, że wszystko ze mną dobrze. Wtedy rozejdziemy się w zgodzie. Podejrzewam, że tak jak i ja nie masz ochoty mnie tutaj gościć. - Spojrzał na niego bez większego wyrazu na twarzy. - Wpuszczając mnie do swojego życia jedynie sobie zaszkodzisz. - Klasnął w dłonie, wyciągając z kieszeni telefon by spojrzeć na godzinę. Co z tego, że zegar był tuż obok. - Przemyśl to.
Wzruszył ramionami, bawiąc się palcami. Co on tutaj właściwie robił? To dobre pytanie. - Tak samo jak ty zastanawiam się co tu robię. - Uniósł lekko jeden kącik ust, nachylając się w jego kierunku. - Jestem gotów się przekonać czy to jednak problem. Czy jednak nie.
Powrót do góry Go down
Adrian Cleveland

Adrian Cleveland


Liczba postów : 37
Wiek : 23

one Empty
PisanieTemat: Re: one   one EmptyNie Mar 08, 2020 5:45 pm

Chciał poznać chłopaka przed sobą. Miał tak z każdym pacjentem, który do niego przychodził. Bo jak inaczej poznać problem, jeśli nie znało się osoby, która go miała? Wszak każdy, a przynajmniej każdy dobry, terapeuta powinien mieć odmienny stosunek do pacjentów, bo nie wszystkich mierzyło się tą samą miarą. Adrian to wiedział i szkoda, że wszyscy ci, którzy kiedyś i jemu starali się pomóc, wrzucali każdego uzależnionego do jednego worka, tym samym nie potrafiąc dotrzeć w pełni do danych osób. On, podejmując się tej pracy wiedział, że nie popełni takiego błędu. Miał własne doświadczenie, z którego teraz miał zamiar korzystać, by tylko uwolnić ludzi spod nałogów, które ich zniewoliły. To był jego priorytet, to był jego cel.
Obserwował go tak samo, jak tamten obserwował jego. Wiedział, że mu nie ufa, ale czy sam Adrian nie był taki sam? Też sceptycznie podchodził do każdego, kto chciał mu pomóc. Też miał ich za nic, nawet nie starając się słuchać. Dlatego nie winił chłopaka przed nim. Potrzebował czasu, a Cleveland był człowiekiem cierpliwym na tyle, aby dać mu go tyle, ile będzie potrzebował. Bo na jednej wizycie się nie skończy, o tym którykolwiek z nich mógł zapomnieć.
Uśmiechnął się lekko widząc, jak Jeno się speszył. Cóż, okazywanie ludzkich emocji było dobrym znakiem, bo nie starał się za wszelką cenę pokazać, jaki to jest twardy, jaki to jest obojętny na wszystko. Zapisał to w pamięci, fakt, że miał maskę. Ale czy nie każdy na swój sposób ją miał?
-Dość pesymistyczne stwierdzenie. Nie każdy pacjent ma szare życie. On jedynie je tak postrzega, zbyt pochłonięty przez problem, aby dostrzec, że ostatecznie wcale nie jest tak źle. Nie mówię, że wszyscy mają to szczęście, bo niestety życie daje popalić, ale wrzucanie każdego do jednego worka nie jest sprawiedliwe. Chcesz, abym wrzucił cię do jednego z dziewczyną, która była tu kilka godzin przed tobą? - spytał. On i tamta mieli różne problemy. Ona ćpała, nawet dość ostro. Zaledwie siedemnastoletnia, tak się marnowała. On miał problem, który teoretycznie nie wyniszczał. Ale czy z pewnością? - Jeśli masz jakieś pomysły, wal. Może uda mi się przekonać szefostwo. Zawsze mogę powiedzieć, że to jakiś rodzaj terapii - skomentował z uśmiechem. Rozmawiali, to dobrze wróżyło.
-Jeśli to dlatego ze mną rozmawiasz, to odpada. Nie wystawię ci papierka, póki faktycznie nie upewnię się, że wszystko jest w porządku. Czemu myślisz, że nie chcę tu z tobą siedzieć? Naprawdę ciężko uwierzyć w to, że specjalnie przychodzę do pracy dla moich pacjentów? - spytał, patrząc na niego. Lekki uśmiech nie znikał z jego twarzy. Był sceptyczny, widział to po nim. Widział i zastanawiał się kiedy uda mu się ów sceptycyzm puścić w nicość, zastępując chociaż niewielką dozą zaufania. - Nie decyduj za mnie. Może ja uznam, że warto i jedynie zyskam? Nie wiesz tego - stwierdził, lekko ramionami wzruszając. Próbował go przekabacić, nie on pierwszy, nie ostatni. Z tym, że Adrian nie ustępował.
-W takim razie czemu w ogóle tu przyszedłeś? Nie widzisz problemu w sypianiu z każdym wszędzie, gdzie się da. Czemu więc klinika? - chciał wiedzieć, co myślał. Chciał wiedzieć, dla kogo robił to wszystko. Bo nie dla siebie i o tym Adi już się przekonał.
Powrót do góry Go down
Jeno Lim

Jeno Lim


Liczba postów : 15

one Empty
PisanieTemat: Re: one   one EmptyNie Mar 08, 2020 5:45 pm

Czy był wart czasu jaki terapeuta miał zamiar mu poświęcić? Czy było z nim naprawdę tak źle by tamten poświęcał go właśnie jemu, a nie komuś z jakimś gorszym przypadkiem? Seks jako uzależnienie, nie było przecież niczym co krzywdziło go, czy wyniszczało, tak jak narkotyki czy alkohol. Czerpał z tego jedynie przyjemność. Tak bynajmniej to postrzegał Lim, bo czy nie zmieniał się w całkowicie inną osobę kiedy mu tego brakowało? Kiedy czuł głód, który mógł zostać zaspokojony jedynie dotykiem innej osoby?
Czy to znaczy, że miał problem?
Przełknął ślinę, czując jak spojrzenie terapeuty przeszywa go na wskroś. Był pierwszym który spuścił wzrok, czując się tak nagle mniejszym, zagubionym. Co właśnie się wydarzyło? Nigdy do tej pory nie poczuł się tak. To zazwyczaj on peszył inne osoby, a tu proszę jaka odmiana. Niekoniecznie miła dla samego Jeno.
Zmarszczył brwi, utkwiając spojrzenie na swoich złączonych palcach, które spoczywały na jego nogach, drgających z poddenerwowania. Tak łatwo było go odczytać. Kiedy coś go irytuje, kiedy czegoś się boi.
- I to i to uzależnienie. Tak samo wyniszcza, tak samo miesza w głowie. Czy rzeczywiście to wszystko aż tak bardzo się od siebie różni skoro skutki są tak podobne? I ja i ona nie możemy bez tego żyć. - Odważył się na niego spojrzeć, uważnie studiując jego twarz. Czy był przystojny? Skłamałby gdyby uznał, że nie był. Skłamałby gdyby uznał, że nie chciałby go pieprzyć tu i teraz.
Uniósł kącik ust mając przed oczami tą scenę. Jego wyobraźnia nigdy nie zawodziła w kwestii tych rzeczy. - Jestem w stanie wyobrazić sobie reakcję twojego szefostwa kiedy mówisz im, że jakiś szary, nieznaczący człowiek postanowił namieszać trochę w twoim biurze. - Zaśmiał się gorzko, krzyżując ręcę. - Załóżmy się. Jeżeli uda ci się przekonać szefostwo do zmiany tego pomieszczenia.. - Na chwilę urwał, rozglądając się po pokoju z krzywym wyrazem twarzy. -..wtedy będę systematycznie uczęszczał na spotkania. - Nachylił się lekko w jego kierunku, podpierając brodę o dłonie. - Jeśli jednak nie, zgodzisz się wyjść ze mną na randkę. - Łobuzerski uśmiech nie schodził z jego twarzy.
Oh, tu dopiero go uraził.
- Wypraszam sobie. Nie sypiam gdzie popadnie. Ciemne zaułki mnie nie kręcą. - Ułożył dłoń na klatce piersiowej, będąc totalnie dotkniętym jego słowami. Czy za takiego właśnie ludzie go mieli? Za puszczalskiego? Czy za takiego miał go również Kihyun?
- Robię to dla brata. Tylko dla niego. - Przełknął ślinę, zaciskając dłonie w pięści. - Zasługuje na kogoś lepszego niż jego puszczalski brat. - Przymknął powieki czując jak łzy zaczęły mu się gromadzić i tylko czekały by się wydostać. A on nie miał zamiaru się tutaj mazać.
- Jesteś w stanie mi pomóc? - Przerwał na moment. - Nie..czy jesteś w stanie pomóc mojemu bratu. - Spojrzał na niego. Kogo on chciał w ogóle oszukać. Potrzebował pomocy i to cholernie.
Powrót do góry Go down
Adrian Cleveland

Adrian Cleveland


Liczba postów : 37
Wiek : 23

one Empty
PisanieTemat: Re: one   one EmptyNie Mar 08, 2020 5:46 pm

Wiele osób wielokrotnie powtarzało mu, że jego wzrok potrafił przeniknąć niemal duszę. Czy to była sprawka jasnych oczu, które odziedziczył po tacie? A może rodzaju spojrzenia, którym obdarowywał swojego rozmówcę wiedząc, jak się czuł borykając z problemem. Wiedział również, jak bardzo peszyła inne osoby lekkość, z jaką potrafił się wpatrywać, nie robiąc sobie nic z tego, że jego wzrok krzyżował się z tym należącym do drugiego człowieka. Doświadczenie życiowe, tak mógł to nazwać.
-Różnią się osoby, które tego doświadczają. Fakt, uzależnienie jest uzależnieniem, ale również prawdą jest, że jedno jest drugiemu nierówne, bo jednak sam musisz przyznać, że to związane z narkotykami pustoszy życie człowieka bardziej, niż to związane z kawą - stwierdził, odwracając wzrok widząc, że tamten zrobił to pierwszy. Nie chciał go peszyć, bo to nijak nie mogło pomóc w rozmowie. - Wszystko zależy od tego, w jakiś sposób bym im to przestawił. Odpowiednio dobrane słowa, a jestem pewien, że by się zgodzili. Ewentualnie byłoby im to obojętne, bylebym tylko się odczepił - zaśmiał się na samo wyobrażenie. Czemu miał wrażenie, że druga wersja była znacznie bliższa prawdzie.
-Może nie wyglądam, ale w zakładach jestem niemal mistrzem. Umowa stoi. Jeśli następnym razem, czyli równo za tydzień, ściany w tym pokoju będą innego koloru, będziesz tu przychodził tak długo, aż nie stwierdzę, że dłużej nie musisz. Pasuje? - wyciągnął w jego stronę dłoń, chcąc przypieczętować zakład. - Z mojej strony umowa stoi - powiedział, będąc pewnym, że wygra. Co innego, że dziwnie by mu się szło na randkę z osobnikiem tej samej płci.
-Jeszcze. Nigdy nie wiesz, co stanie się za kilka tygodni, czy miesięcy - stwierdził. Nie dało się przewidzieć, jak dane uzależnienie się rozwinie. I chociaż to związane z seksem nie przysparzało tyle problemów, ciężko powiedzieć, czy któregoś dnia chłopak nie trafi na kogoś nieodpowiedniego.
-Ważne to mieć motywację - skinął głową, spoglądając na niego. - I zadajesz złe pytania. Prawidłowe brzmi, czy faktycznie chcesz tej pomocy i jak wiele jesteś wstanie zrobić, aby ostatecznie zmienić swoje życie - uśmiechnął się lekko. Dobry początek.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





one Empty
PisanieTemat: Re: one   one Empty

Powrót do góry Go down
 
one
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Hudson :: Miasteczko :: Część południowa :: Klinika leczenia uzależnień-
Skocz do: