Hudson
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


Małe, przyjemne miasteczko w stanie Quebeck w Kanadzie.
 
IndeksIndeks  CalendarCalendar  Latest imagesLatest images  FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 #1

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Adrian Cleveland

Adrian Cleveland


Liczba postów : 37
Wiek : 23

#1  Empty
PisanieTemat: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:48 pm

Pamiętał czasy, kiedy choinkę ubierał razem ze swoją młodszą siostrą, przekomarzając się i sprzeczając o to, gdzie powinna zawisnąć kolejna bombka. Pamiętał, jak mam próbowała ich pogodzić, dając im wielkie kubki parującej, gorącej czekolady. Pamiętał wszystkie te ciepłe chwile, które na pewien czas przestały nawiedzać ich dom. Na czas jego uzależnienia, któremu ostatecznie się przeciwstawił, kierując własne życie na odpowiednie tory. Wraz z jego powrotem wróciła coroczna tradycja, która nie zniknęła wraz z ich wiekiem.
Tak było do tego roku. Teraz, kiedy Grace miała własną rodzinę w postaci dziecka i jego ojca (któremu Adrian nie do końca jeszcze ufał), spędzała ten czas z nimi i to z nimi ubierając choinkę. Nie miał jej tego za złe, naprawdę. Cieszył się szczęściem dziewczyny i kibicował, aby wszystko poszło tak, jak zaplanowała. Co prawda było mu trochę dziwnie, jakby pusto, ale ostatecznie kolację świąteczną miała zjeść razem z resztą Clevelandów.
Spojrzał na drzewko, które stało takie nagie, takie bezduszne. Spojrzał na pudełka piętrzące się pod choinką. Tyle ozdób, kiedy on właściwie zdążył to wszystko kupić? Nie mówiąc o łańcuchach i światełkach, które również należało powiesić. Czekało go mnóstwo pracy.
Schylił się, biorąc do ręki pierwsze opakowanie. W tym roku stawiał na dwa kolory, zamiast robić istną tęczę. Biel i błękit. Czy to nie było wystarczająco zimowe? Dodatkowo podobało mu się to zestawienie.
Wyciągnął szklaną bombkę i powiesił ją na pierwszej gałęzi. Cóż, jakiś progress zaczynało być widać.
Niespodziewanie rozległo się pukanie do drzwi, na dźwięk którego biały pers, którego Adrian niedawno adoptował, zerwał się ze swojej poduszki i niezadowolony czmychnął gdzieś do kuchni.
-Artemis, pobudka to nie koniec świata - zaśmiał się i wstał, aby zobaczyć, kto postanowił złożyć mu wizytę.
Jakie było jego zdziwienie, kiedy na progu ujrzał Jeno, jednego ze swoich pacjentów.
-Jeno, jak miło cię widzieć. Ale muszę cię zmartwić, nie przyjmuję pacjentów w domu. Ale możemy pojechać do kliniki, daj mi chwilę - powiedział, bo miał swoje zasady. Zasady z rodzaju tych, których nie chciał łamać.
Powrót do góry Go down
Jeno Lim

Jeno Lim


Liczba postów : 15

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:49 pm

Nie znał pojęcia święta. Dla niego w ogóle nie istniały. Nawet jako dziecko nie był przywiązany do tego okresu, nie interesowały go świąteczne piosenki. Jego rodzina, zawsze od siebie oddalona nie obchodziła czegoś takiego. Ojciec wiecznie zapracowany, nawet w te dni kiedy powinien spędzać je z rodziną on wolał siedzieć w swoim biurze, czy na jakiś rozjazdach służbowych. A matka? Matka miała wszystko w dupie. Od zawsze.
Dlatego Jeno zazwyczaj spędzał święta w swoim pokoju, rysując na kartkach papieru szczęśliwą rodzinę, bądź błąkając się po okolicy, patrząc w okna rodzin, które siedziały przy stole, rozmawiając, ciesząc się. A które sprawiały, że Lim tak bardzo im zazdrościł i tak bardzo jego serce rozpadało się na kawałki kiedy zdawał sobie sprawę z tego, że nigdy, przenigdy nie będzie mógł tego doświadczyć.
Nawet z Kihyunem w te dni ślęczeli przed telewizorem oglądając ich ulubione filmy, czy bajki Disneya które młodszy uwielbiał, a Jeno zazwyczaj na nich po prostu zasypiał. Oczywiście, starał się zapewnić młodszemu jak najlepszy czas, ale za nic w świecie mu to nie wychodziło. Nie był zbyt dobrym kucharzem, a pierwszy raz od ucieczki z domu kiedy starał się upiec jego ulubione ciasto, skończyło się na tym, że prawie spalił kuchnię przez co ostatecznie skończyli z pizzą.
Wiedział, że Yunnie jest zawiedzony pomimo tego, że nigdy nie powiedział Jeno wprost. Nie musiał bo ten doskonale sobie zdawał z tego sprawę. Widział to w jego oczach, tak bardzo podobnych do tych które sam posiadał w okresie dzieciństwa.
Odetchnął więc z ulgą kiedy w tym roku młodszy brat oznajmił, że spędza święta u jednego z kolegów. Oczywiście upierał się, że nie zostawi Jeno samego, ale ten jedynie wypchnął go z domu, uprzednio pakując w paręnaście warstw ciuchów i życząc mu jak najlepszej zabawy. Po raz pierwszy widział ten błysk w oku młodszego co wywołało u Jeno jedynie uśmiech, który do tej pory nie schodził mu z ust.
On również miał swoje plany.
Siedząc w taksówce, przejechał palcami po kokardzie umieszczonej na środku średniej wielkości pudełka.
Nie wiedział czy robi dobrze. Co jeżeli mężczyzna miał już inne plany? Co jeżeli nie będzie go w domu. Albo co jeśli drzwi otworzy jego druga połówka.
Chłopak nie przemyślał tego w ogóle, ale ostatecznie czy nie było już za późno? Drzwi uchyliły się, ukazując chłopaka ubranego w uroczy niebieski sweter z dużym reniferem na którego widok kąciki ust Jeno powędrowały ku górze.
- Ja..ja nie przyszedłem jako pacjent. Zaczekaj!. - Lekko podniósł głos w obawie, że chłopak zniknie za drzwiami. Dlatego położył rękę na drzwiach jakby chciał je zatrzymać przed zamknięciem. - Ja, chciałem życzyć ci Wesołych Świąt i proszę to dla Ciebie. - Wyciągnął w jego kierunku prezent. Jak bardzo robił się miękki jeśli w grę wchodził jego terapeuta? - Ostatnio zauważyłem, że nie masz na sobie nic z tych rzeczy i zapewne cholernie marzniesz.
Powrót do góry Go down
Adrian Cleveland

Adrian Cleveland


Liczba postów : 37
Wiek : 23

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:50 pm

Nie spodziewał się dzisiaj żadnego gościa i prawdę powiedziawszy na żadnego się nie przygotował, mając zamiar spędzić ten dzień samotnie, w towarzystwie kota, który aktualnie gdzieś się ukrywał, najwidoczniej nie mając zamiaru pokazywać się osobom, które uważał za niegodne.
Chciał wykorzystać ten czas na odpoczynek i wreszcie ubrać choinkę, do której nie miał takiej motywacji jak w chwilach, kiedy ubierał ją z kimś. Czy to nie było poniekąd smutne? Siedzieć samemu przy nagim drzewku i zastanawiać się, gdzie powiesić jaką bombkę. Uśmiechnął się lekko na ten pomysł. Jasne, że nie było smutne. Było takie na czasie, bo jak wiele osób spędzało ten czas samemu? On jeszcze miał szczęście, miał rodzinę, miał przyjaciół, których z pewnością do siebie zaprosi.
Ale to nie miało nastąpić dzisiaj. Dzisiaj miało nie być nikogo, a jednak usłyszał dzwonek do drzwi obwieszczający gościa. A może to ankieter?
Mimowolnie uśmiechnął się na widok Jeno. Lubił tego chłopaka. Już dawno zauważył, że jest pogubiony, jak mało kto, że ma problem, do którego wcale nie chce się przyznać. Adrian mu pomagał i miał nadzieję, że w jakikolwiek sposób mu się to udawało. Zależało mu na tym, ale zależało mu na każdym pacjencie, prawda?
Słysząc jego słowa, zatrzymał się i obrócił w jego stronę, przerywając chęć sięgnięcia po kurtkę.
-Nie jako pacjent? Cóż, w takim razie, hmm… zapraszam do środka - uśmiechnął się nie chcąc, by dłużej wystawiał ciało na chłód roznoszący się po korytarzu klatki schodowej.
Spojrzał na wyciągnięte w jego stronę pudełko. Nie spodziewał się czegoś podobnego, ale najwidoczniej dzień dzisiaj był pełen niespodzianek.
-Och… To naprawdę miłe, ale nie musiałeś. Wiesz, nie mam niczego dla ciebie - powiedział, masując kark. Robił tak niemal zawsze, kiedy był speszony czy zażenowany. Nie działo się tak często, a tu proszę. Zwyczajny miły gest i Adrian zwyczajnie zaniemógł. - Ale doceniam, naprawdę. To miłe - powtórzył, odbierając pudełko. - Mam otworzyć od razu? - uśmiechnął się trochę przepraszająco, trochę z zakłopotaniem. Nie pamiętał kiedy ostatnio prezent dał mu ktoś poza rodziną i przyjaciółmi. Z pewnością nie pacjenci, ci dość często go nienawidzili.
Powrót do góry Go down
Jeno Lim

Jeno Lim


Liczba postów : 15

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:51 pm

Prawdę powiedziawszy długo bił się z myślami czy rzeczywiście powinien był gościć w mieszkaniu chłopaka. W końcu nie znali się zbyt dobrze. Nie wiedzieli o sobie nic, w zasadzie to Jeno nie wiedział nic o Adrianie, bo w końcu ten drugi w jakimś małym stopniu, ale jednak otwierał się przed terapeutą, pomijając rzeczy które powinny być pominięte. Czy gdyby dowiedział się, że ma do czynienia z mordercą tak chętnie by mu pomagał? Czy może od razu zadzwoniłby na policję, a tym samym Kihyun straciłby jedyną możliwą rodzinę i zapewne wróciłby do tego skurwiela zwanego ojcem.
Musiał więc działać ostrożnie, nie mógł pozwolić sobie na nawet najdrobniejszą pomyłkę.
Lubił jego uśmiech. Ciepły i uroczy. Coś kryło się w nim co sprawiało, że Jeno miał ochotę oglądać go bez przerwy.
Odetchnął kiedy chłopak zatrzymał się i powoli odwrócił w kierunku Lima. Uśmiechnął się na zaproszenie do środka. Nie tego się spodziewał. Był przekonany, że jedynie wręczy mu prezent i zniknie, podążając do któregoś z klubów. Co za miła odmiana.
Czując, że na jego policzki wkradają się lekkie rumieńce, odchrząknął, powoli wchodząc do środka. Od ciepła jakie rozpalało go wewnątrz, wątpie że w jakimkolwiek stopniu mogłoby mu być zimno.
- Bardzo dobrze. Nie lubię prezentów. - Zaśmiał się cicho, opierając plecami o ścianę, kiedy już wszedł do mieszkania. - Oczywiście, nie ma na co czekać. - Klasnął w dłonie, wyraźnie ucieszony. Może aż za bardzo jak na niego, więc po chwili ponownie przybrał swój typowy wyraz twarzy, przygryzając policzek od wewnątrz. - Kolorystycznie pasują do twojego płaszcza.[b] - Mieszkasz sam? - Spojrzał na niego, rozglądając się po pomieszczeniu. Miał swoje maniery i w żaden sposób nie chciał być upierdliwym gościem.
Powrót do góry Go down
Adrian Cleveland

Adrian Cleveland


Liczba postów : 37
Wiek : 23

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:52 pm

Nigdy nie przypuszczałby, że Jeno postanowi odwiedzić go w domu. Był raczej przekonany, że chłopak będzie chciał mieć z nim jak najmniej do czynienia, uważając go za wroga publicznego. Bo czy nie tak myślała każda uzależniona osoba, której chciało się pomóc? Myślała, że inni chcą ją zmanipulować, zrobić z niej wariata. Tak, Adrian przez to przechodził.
Miłą odmianą była myśl, że mimo wszystko stał się dla Jeno kimś, komu w pewien sposób można zaufać. To sprzyjało ich dalszej współpracy, która z pewnością jeszcze potrwa jakiś czas. Dodatkowo, nie wiedzieć właściwie czemu, Adrian faktycznie chciał, aby ten chłopak mu ufał. Może nie tylko jako terapeucie, ale może jak normalny człowiek drugiemu człowiekowi? Coś jak, przyjaciel? Nie powinien podchodzić do pacjentów tak personalnie, ale nadal wmawiał sobie, że tak będzie lepiej w dalszym leczeniu.
Poczekał, aż Jeno wejdzie do środka i zamknął za nimi drzwi. Czyżby nie chciał, aby inny nieproszony gość przerwał im spotkanie? Och, z pewnością nie chodzi o coś takiego, bo Adrian nie był tego typu osobą.
-Sądzę, że każdy w jakiś stopniu je lubi. Ludzie po prostu nie wiedzą, jak na nie reagować. Popatrz na mnie, też nie wiem - zaśmiał się trochę z zażenowaniem na własne reakcja. Najwidoczniej był bardziej człowiekiem, niż ludzie sądzili. - W takim razie… - rzucił i rozpakował prezent, który zawierał szalik, czapkę i rękawiczki w ciemnobłękitnym kolorze, pasującym do oczu Adriana. Uśmiechnął się szeroko na ich widok. To z pewnością mu pasowało. - Dziękuję, są genialne, naprawdę. Kto wie, może tej zimy nie dopadnie mnie przeziębienie - powiedział, spoglądając na niego z zadowoleniem. Niewiele trzeba było, aby ucieszył się z prezentu. A ten był praktyczny,
-Tak. Zazwyczaj o tej porze roku jest u mnie siostra, ale niedawno zostałem wujkiem więc rozumiesz - rzucił, odkładając ostrożnie pudełko, jakby nie chciał, by cokolwiek się uszkodziło. - Właśnie miałem zamiar ubierać choinkę, ale chwila przerwy dobrze mi zrobi. Nawet, jeśli powiesiłem jedną bombkę. Napijesz się czegoś? Mogę nam zrobić gorącej czekolady - zaproponował. Bo jaki to byłby z niego gospodarz, gdyby nie poczęstował czymkolwiek niespodziewanego gościa.
Powrót do góry Go down
Jeno Lim

Jeno Lim


Liczba postów : 15

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:53 pm

Nie ufał mu jeszcze na tyle aby nazwać go swoim przyjacielem, ale chłopak zdecydowanie wkradał się w życie Jeno bardzo szybko. Co różniło go od innych terapeutów z którymi niegdyś miał styczność? Jak na początku stwierdził iż Cleveland zapewne nie chciał wysłuchiwać jego dramatów życiowych i jedynie robił to bo musiał. Jak bardzo się wtedy pomylił, oceniając go z miejsca? Tak jak to robił zazwyczaj z ludźmi, nie dając im wejść do swojego życia, a jedynie traktując ich jak wrogów. Tak, praktycznie każdego traktował jak swojego rywala, który chciał tylko namącić mu w głowie.
Co się dziwić. Chodziło tylko i wyłącznie o bezpieczeństwo Kihyuna, którego Jeno nie chciał narażać. Wiedział, że ojciec miał swoje sposoby na to by ich odnaleźć i że to tylko kwestia czasu nim ten stanie z nim ponownie twarzą w twarz.
A póki co nie był na to nawet gotowy.
Uniósł brew zaskoczony zachowaniem terapeuty. Był zupełnie inny niż w gabinecie. I wcale, a wcale to Jeno nie przeszkadzało.
- Uroczy. - Mruknął pod nosem, przechylając głowę w bok. - Wiesz..myślę że nie było tak tragicznie. - Wzruszył ramionami bo co on mógł wiedzieć o prezentowych reakcjach. Nic, kompletnie.
Przygryzł wargę kiedy tamten odpakowywał prezent i nim się spostrzegł poczuł metaliczny posmak krwi na języku. No tak, zbyt mocno.
- Cieszę się, że ci się podobają. I tak, oby cię ominęło. Wtedy będę myślał, że czapka miała dziurę. - Zaśmiał się nerwowo, a to z jaką ostrożnością odłożył opakowanie jedynie potwierdzało go w przekonaniach, że tak drobnymi gestami ładuje się w jego życie jeszcze szybciej. - Umm..gratuluję? Tak, to dobre określenie. - Spojrzał na niego, unosząc kąciki ust. - Poczekaj tylko aż zacznie chodzić. Wtedy siostra będzie u ciebie częściej niż myślisz.
Spojrzał na dosyć sporawe drzewo, marszcząc brwi. - Oh, choinka! Nigdy takowej nie ubierałem. - Wzruszył ramionami, podchodząc do ozdób leżących tuż obok niej. - Uhh, gdzie powinienem to powiesić? - Spojrzał na niego, obserwując uważnie bombkę dyndającą niebezpiecznie przed jego oczami. - Oh, poproszę. Czekolada to życie.
Powrót do góry Go down
Adrian Cleveland

Adrian Cleveland


Liczba postów : 37
Wiek : 23

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:54 pm

Perspektywa posiadania gościa podobała mu się coraz bardziej. Fakt, że ponownie nie ubierze choinki sam sprawiał, że nastrój mu się poprawił. Nie można było powiedzieć, by wcześniej był przygnębiony, ale z pewnością miało to coś wspólnego z melancholią, która do niego nie pasowała. Lepiej mu było z uśmiechem, który aktualnie nie opuszczał jego ust. Ale taki był Adrian, zawsze uśmiechał się w towarzystwie nie pozwalając, aby dopadała go jakaś chandra.
Uśmiechnął się na jego słowa. Nie było tragicznie. Jasne, że tak. Cleveland był pewnym siebie człowiekiem, który nie odczuwał zakłopotania, a tu proszę. Fakt, że nie miał dla kogoś prezentu, kiedy to on go dostał, wystarczył, aby go w nie wprawić. A może to nie tylko o to chodziło?
-Nie planuję chorować, więc spokojnie - stwierdził lekko. Miał zbyt wiele do zrobienia. Zbyt wielu osobom miał pomóc, zbyt wiele żyć miał uratować. Zresztą nie lubił kiedy go rozkładało, bo czuł się wtedy fatalnie.
-Dzięki. Prawdę powiedziawszy jeszcze nie przywykłem. Jednego dnia żyjesz w przekonaniu, że twoja młodsza siostra jeszcze z nikim się nie umawia, a następnego jesteś wujkiem - powiedział. Mało kiedy mówił o sobie, głównie skupiając się na drugiej osobie, ale równie mało kiedy gościł u siebie kogoś, kto normalnie był jego pacjentem. Miła odmiana, porozmawiać z kimś, kto nie był z rodziny. - Przynajmniej zrobi się tu trochę głośniej, bo póki co jedynie Artemis czasem daje koncert nad ranem - rzucił, patrząc na kota, który łaskawie przeszedł przez pokój, wracając na poduszkę.
-Nigdy? Chcesz powiedzieć, że nigdy, ale to nigdy nie ubierałeś choinki? - uniósł brwi w geście zdziwienia. Przecież to było zwyczajnie niemożliwe. A co, jeśli nie obchodził Bożego Narodzenia? Nie wziął pod uwagę, że może być innego wyznania. - W takim razie dzisiaj będziesz miał świetną okazję - klasnął w dłonie. Postanowione.
-Zdaję się na ciebie. Masz dobry gust, z tego co już wiem - uśmiechnął się, spoglądając na niego. Zaraz zniknął w kuchni, zajmując się przygotowaniem gorącej czekolady.
Powrót do góry Go down
Jeno Lim

Jeno Lim


Liczba postów : 15

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:54 pm

Czy to nie przyjemne móc z kimś spędzić taki dzień jak święta? Co prawda Jeno ich nie obchodził, były mu zupełnie obce, ale to nie przeszkadzało w tym aby lekkie ciepło rozprzestrzeniło się w jego wnętrzu na samą myśl o ubieraniu drzewka, czy piciu gorącej czekolady. Nowości, nowości których doświadczał coraz więcej i o dziwo wszystkie kręciły się w okół terapeuty. Czy robił progres w swoim życiu?
W końcu od dnia w którym po raz pierwszy wtargnął mu do gabinetu nie przespał się z nikim. Owszem, czuł głód spowodowany brakiem seksu. Czuł potrzeby i nie wiedział ile jeszcze będzie mógł w stanie tak dłużej pociągnąć. Pomimo iż w pewnym stopniu cierpiał, tak było mu z tym dobrze, tak jak jest.
W końcu nie budził się w przypadkowym łóżku, nagi z mnóstwem fioletowych plam ozdabiających jego ciało co miało świadczyć o tej świetnej zabawie poprzedniej nocy. W końcu nie budził się z plikiem pieniędzy leżących tuż obok jego głowy.
I w końcu nie wylewał z siebie łez, siedząc w pokoju skulony przy oknie, zastanawiając się jaką wymówkę rzuci Kihyunowi tym razem.
Nie musiał, nie teraz. Miał przez to wrażenie, że ich stosunki w jakimś stopniu się polepszyły.
Czy Adrian działał cuda?
- Oby, kto będzie ratował moje życie, kiedy będziesz zasmarkany. - Zaśmiał się cicho, chociaż po części taka właśnie była prawda. Bo czy nie ratował jego życia?
- Dzieci tak szybko dorastają. Dokładnie nim się obejrzysz, zostajesz wujkiem. - Po chwili, otworzył szerzej oczy. - Czy to znaczy, że moje małe dziecko niedługo zostanie ojcem? Nie jestem na to gotowy w zupełności. - Masując skronie, odwrócił się w kierunku zwierzaka, dopiero teraz w ogóle go zauważając. - Artemis, dlaczego Artemis? - Przechylil głowę w bok, podchodząc do zwierzaka, któremu przejechał palcami po sierści. - Witaj mała.
Pokręcił głową, nie spuszczając wzroku z kota. Cóż począć, że chłopak był nią oczarowany. - Absolutnie nie. W moim..domu nie było czegoś takiego jak święta. Nie było więc też choinki. - Zaśmiał się cicho po chwili odwracając się do niego z przerażaniem i chęcią protestu, ale nim w ogóle zdążył Adrian zniknął w kuchni.
- No tak, to nie może być tak trudne jak się wydaje. - Zmarszczył brwi, spoglądając na te wszystkie rzeczy. - Potrzebuję dużej ilości wódki.
I tak, sam Jeno nie do końca wie jak skończył z jedną bombką zawieszoną na uchu i łańcuchem owiniętym w okół ciała. Oh i małej gwiazdce wplecionej we włosy.
Nikt nie wie jak to się stało. Naprawdę nikt. - Wydaje mi się, że to mnie przerosło! - Krzyknął, czekając na odsiecz ze strony Clevelanda.
Powrót do góry Go down
Adrian Cleveland

Adrian Cleveland


Liczba postów : 37
Wiek : 23

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:55 pm

Był dziwnie niepewny w sytuacji z chłopakiem. Sam fakt, że do niego przyszedł, nie na terapię, ale z prezentem, powinien być dla Adriana w pewien sposób niepokojący, ale aktualnie był zbyt pochłonięty faktem, że coś dostał, jak również myślą, że ostatecznie nie ubierze choinki sam, by w ogóle zaprzątać sobie głowę tym, że jego pacjent miał ukryty cel w wizycie. Cleveland, który na pewne rzeczy był dziwnie odporny, jakby jego mózg nie przyjmował ich do wiadomości, traktował tę wizytę wyjątkowo niewinnie. A kto wie, czy nie miała być ona pewnego rodzaju początkiem końca.
-Całkiem miłe, że nazywasz to ratowaniem życia, ale powinieneś w dużej mierze dziękować głównie sobie - uśmiechnął się. To on robił postępy. Adi był jedynie po to, aby wskazać drogę, jak to zrobić. Był z niego dumny, bo nie dość, że otworzył się szybciej, niż terapeuta zakładał, tak dodatkowo zdawało się, że odstawił na chwilę seks i być może niedługo zacznie dostrzegać, że większej przyjemności zazna sypiając z jedną osobą, a nie z dziesięcioma.
-Nie zapędzaj się aż tak bardzo, twój brat ma jeszcze czas, a jestem pewien, że nie spieszy mu się do rodzicielstwa tak bardzo - zaśmiał się na widok niemal przerażenia na twarzy Jeno. Było w tym coś dziwnie uroczego, ale przecież sam Adrian by tego tak nie nazwał. Przynajmniej nie z żadnym podtekstem, na jaki ludzie w tym przypadku liczą.
-Prawdę powiedziawszy skojarzył mi się kolorystycznie z Artemis. Sam nie wiem czemu na tym stanęło, ale czasami rzeczy się dzieją bez większej przyczyny. Nie takiej odpowiedzi oczekiwałeś, prawda? - skomentował retorycznie. Kota zobaczył na jednej z akcji na rzecz pobliskiego schroniska. Nie rozumiał, jak ktoś mógł się pozbyć takiej piękności, ale Adrian bez mrugnięcia okiem go wziął. I tak Artemis był chłopczykiem.
-Nigdy? Tak kompletnie? W takim razie koniecznie będziesz musiał ją ze mną ubrać. I możesz przyjść do nas na kolację - zaproponował zanim w ogóle to przemyślał. A kiedy do to do niego dotarło, było za późno. - Jeśli oczywiście chcesz - uśmiechnął się… zaraz, czyżby znowu z zakłopotaniem? Dziwna sytuacja.
Znikając w kuchni nie podejrzewał, że wracając ujrzy niemal armagedon. Odstawił kubki z gorącą czekoladą, bitą śmietaną i piankami, i podszedł do chłopaka.
-Miałeś ubierać drzewko, a nie siebie - zaśmiał się, lustrując go. Pierwszy raz spotkał się z takim przypadkiem.
Sięgnął po małą gwiazdkę w jego włosach, delikatnie ich z nią wyplątując.
Powrót do góry Go down
Jeno Lim

Jeno Lim


Liczba postów : 15

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:55 pm

- Uwierz, przeszedłem już przez różne gabinety terapeutyczne, ale w żadnych nie zawitałem tak na dobrą sprawę dłużej niż dwudziestu minut, więc hej, to w większości twoja zasługa. - Wzruszył ramionami, drapiąc się po karku. Czy on się denerwował? Czy to na pewno był ten Jeno, a nie jakaś podróbka podstawiona przez kosmitów po uprzednim uprowadzeniu tego prawdziwego? - Szczerze więc dziękuję. - Przełknął ślinę będąc w szoku z jaką łatwością przyszły mu wypowiedziane słowa. Do tej pory oprócz bratu nikomu za nic szczerze nie dziękował, ale teraz miał ku temu powód, prawda? Tym bardziej, że polubił tego kurdupla stojącego przed nim. Może nie powinien tak o nim myśleć. Jeszcze przez przypadek tak go nazwie.
Na samą myśl lekki rumieńce wkradły się na jego policzki, a przez usta przedarł się chichot, który zaraz stłumił kładąc dłoń na ustach. Świetnie. Niech jeszcze pomyśli, że Jeno ma jakieś odchyły albo że w ogóle jest naćpany czy coś.
- Woah, woah, wooooah. Czyli to nie jest kotka tylko kot? Artemis? Artemis była boginią, a z tego co wiem boginie nie mają penisa między nogami.[/b[ - Zmarszczył brwi, cmokając kilkakrotnie.[b] - Czy ty coś piłeś przy wyborze imienia? - Zaśmiał się cicho, kucając obok Artemis, którego pogłaskał za uchem. - Tak, ja też czuję twój ból kumplu. To ssie mieć damskie imię będąc facetem. - Prychnął, patrząc na właściciela zwierzaka z łobuzerskim uśmiechem. Odrobina przedrzeźniania jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda?
- O nie, nie, nie. Ja i spotkania z ludźmi to kompletnie zły pomysł. Szanuję ciebie i nie chciałbym zepsuć ci opinii u własnej rodziny. - Wzruszył ramionami. Bo czy to byłoby bezpieczne ot tak zostać na rodzinnej kolacji? Jeno wiedział, że coś złego stałoby się w jej trakcie, a terapeuta zdecydowanie nie zasługiwał na zło ze strony Lima.
- Cóż..oficjalnie zostałem drzewkiem? - Rozłożył bezradnie ręce, pochylając się lekko by ten mógł swobodnie wyciągnąć ozdobę z jego włosów bo prawdę powiedziawszy dzieliła ich odrobina centrymetrów.
I Jeno nie mógł spuścić z niego swojego wzroku, kiedy ten ją wyjmował. Mimo iż nie trwało to długo, dla Jeno wystarczyło to by zrozumieć jak przystojny był jego terapeuta.
Powrót do góry Go down
Adrian Cleveland

Adrian Cleveland


Liczba postów : 37
Wiek : 23

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:56 pm

Przeczesał włosy dłonią, spoglądając na niego. Jak dziwnie było rozmawiać z nim poza gabinetem. Gdyby nie fakt, że daleko było im do zwyczajnej, przyziemnej relacji, Adrian mógłby pokusić się o stwierdzenie, że rozmawiali niczym starzy kumple. Z tym, że on definitywnie nie powinien tak na niego patrzeć. Nie, póki ten się u niego leczył. Szkoda, że było za późno.
-Nie praw mi tylu komplementów, bo jeszcze zacznę uważać, że jestem niezastąpiony. Albo co gorsza, zacznę mieć się za nieomylnego - zaśmiał się, chociaż zrobiło mu się ciepło na sercu, że jego praca została doceniona, a chłopak mu ufał. W końcu nadal do niego przychodził, niezależnie od tego, czy robił to dla brata, czy nie.
-Zdecydowanie kot. Obraziłbyś go, nazywając panną - stwierdził, patrząc na zwierzaka, który najwidoczniej polubił Jeno. Inaczej ten już dawno miałby pełno zadrapań na dłoni. - Wiem, kim była Artemis, ale z drugiej strony w dzisiejszych czasach wolność płci jest wysoko akceptowana, więc czemu nie nazwać kota żeńskim imieniem? I nie, niczego nie piłem. Ot, natchnienie, że mój zwierzak musi się tak nazywać, niezależnie od płci - wyjaśnił, chociaż tego wyjaśnić się nie dało. Chwilowy kaprys, ale jego pupilowi chyba to odpowiadało, bo nigdy nie marudził. - Zresztą patrząc na to, jak on się zachowuje, blisko mu do panny - dodał zadowolony, że udało mu się przywołać na twarz chłopaka ludzkie i pozytywne emocje. Taka odmiana od naburmuszenia i zdystansowanej powagi.
-Nie jesteś taki zły, za jakiego się uważasz. A moja rodzina i tak jest… dziwna i ma o mnie pewną, wyrobioną opinię, więc nie mógłbyś jej zniszczyć. Nie bardziej, niż ja jeszcze parę lat temu - powiedział, ale nie nalegał. Wiedział, że wyskoczył z tą propozycją dość spontanicznie, chociaż nie cofnąłby jej. Miał bowiem wrażenie, że jeśli nie z nim, Jeno spędzi je samotnie.
-Podobno w święta człowiek może być kim chce. Jeśli pragniesz zostać drzewkiem, możemy ubrać ciebie - zaśmiał się, wyciągając z jego włosów gwiazdkę. Spojrzał na niego lekko z dołu, uśmiechając się i zdejmując bombkę z ucha, muskając nieplanowanie skórę na jego skroni. - To powinno wisieć tutaj - skomentował, wieszając ozdobę randomowo na gałęzi.
-Chwila przerwy na czekoladę? - zaproponował, wskazując głową na kubki.
Powrót do góry Go down
Jeno Lim

Jeno Lim


Liczba postów : 15

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:57 pm

Te drobne ruchy, które dla Adriana wydawały się całkowicie normalne dla Jeno wcale takie nie były. Przeczesywanie włosów dłońmi, drapanie się po karku będąc speszonym, czy uśmiechanie się, ale nie tak sztucznie, tak szczerze były czymś co urzekło Lima w Adrianie. Śmiał twierdzić, że terapeuta był człowiekiem uroczym o wielkim, cholernie wielkim sercu. Jak mógł się tak bardzo pomylić kiedy pierwszy raz wylądował u niego w gabinecie? Straszne. I gdyby mógł zapewne cofnąłby czas i nie powiedział tych słów kiedy oznajmił, że Cleveland robi to zapewne dlatego bo musi. Nie był jak inni, był wyjątkowy.
- Powinienem więc powiedzieć ich znacznie więcej. - Wzruszył ramionami. Nie przejmował się tym jakie słowa wychodzą z jego ust. Mówił to co myślał, a to że brzmiało to jak swego rodzaju flirt w żaden sposób nie przeszkadzało mu, tak jak powinno.
- Oh, wybacz Artemis. - Spojrzał na kota z lekką skruchą, nie przestając drapać go za uchem. - W sumie, masz sporo racji. Dzisiejsze czasy są nad wyraz dziwaczne. - Wzruszył ramionami, zatykając mu uszy dłońmi. - Shh, on to wszystko słyszy. Chcesz skończyć z podrapaną twarzą? - Zaśmiał się cicho po chwili odrywając dłonie od uszu zwierzaka.
- Ha, i tu się mylisz. - Jeno i bycie nie takim złym. Dobre sobie. Ciekawe po jakim czasie Lim zrobi coś czego będzie żałował do końca życia. - Zdradzisz swój sekret? - Spojrzał na niego, przygryzając policzek od wewnątrz. Może nie powinien pytać? W końcu to nie on był tu terapeutą, prawda?
- Kiedyś, na szkolnym przedstawieniu grałem drzewko. Ugh, koszmarne czasy. Najtrudniejsza rola w moim życiu. - Jęknął cicho niezadowolony, wysuwając dolną wargę kiedy gwiazda opuściła jego włosy, a bombka ucho.
I nie umknął mu fakt, że elektryzujący dotyk, przypadkowy, sprawił że ciało Jeno lekko się wzdrygnęło.
- Wyglądałem w tym lepiej. - Skrzywił się, patrząc na choinkę. Zdecydownie był lepszą choinką.
- Zdecydowanie. Zimna czekolada to samo zło. - Spojrzał na kubki, gnając w kierunku stolika przy którym wygodnie się rozłożył.
- Ubieranie choinki bywa męczące. Jak możesz robić to co roku.
Powrót do góry Go down
Adrian Cleveland

Adrian Cleveland


Liczba postów : 37
Wiek : 23

#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  EmptyNie Mar 08, 2020 5:58 pm

Uśmiechnął się do niego, kiedy wypowiedział te słowa. Był jakiś inny poza gabinetem, niż podczas sesji, które mieli. Bardziej ludzki, być może bardziej szczery i zdecydowanie bardziej wylewny. Czyżby otoczenie miało aż tak wielki wpływ na to, jak zachowywał się człowiek, a brak szarych ścian, które Jeno skomentował podczas ich pierwszego spotkania sprawiał, że stał się otwarty? Jeśli tak, Adrian tym bardziej cieszył się, że chłopak do niego przyszedł, a Cleveland obiecał sobie, że dzisiejszego wieczora nie oceni go ani razu.
Miło oglądało się chłopaka w towarzystwie Artemis. Zaskakujące, że zwierzak tak szybko go polubił, nie mając nic przeciwko, aby go głaskał. Nawet Grace nieraz wychodziła od niego podrapana, bo zrobiła coś, co się kotu nie spodobało. A tu proszę, przyszedł chłopak z problemami i zaprzyjaźnił się z pupilem.
-Artemis wie, że jestem jedyną osobą, która da mu jeść, a jest tak rozpieszczony, że tylko ja wiem, co mu kupić. Dlatego nie zrobi mi krzywdy - zaśmiał się, spoglądając na kota, który posłał mu takie spojrzenie, jakby wszystko rozumiał. Jeszcze tego mu brakowało, żeby jego własny zwierz się na niego obraził i obudził go rano skokiem na głowę.
-Narkotyki. Byłem od nich uzależniony i przez to wiele straciłem. Żonę, szacunek rodziny, która teraz patrzy na mnie tak, jakby nie do końca była pewna, czy z tego wyszedłem - odpowiedział, nie widząc powodu, aby ukrywać prawdę przed chłopakiem. Bo czy to nie dzięki własnemu odwykowi wiedział, jak czuli się ludzie tacy, jak oni? Zagubieni, spłoszeni.
-Czyli masz już wprawę. Dzisiaj nie musisz niczego grać, możesz po prostu stać ozdobiony - zaśmiał się, ostatecznie ściągając z niego wszystko, co na siebie powiesił. - Może spróbujemy raz jeszcze? - zaproponował, wieszając gwiazdkę w innym miejscu. Śmiać mu się chciało na widok niezadowolonej twarzy Jeno, kiedy przestał mieć na sobie ozdoby.
Usiadł na kanapie przy stoliku, krzyżując na niej nogi i wygodnie się opierając.
-Nie jesteś do tego przyzwyczajony, ale to całkiem dobra zabawa. Ubieranie choinki jest niebywale przyjemne. Wypijemy i na poważnie zaczniemy, a sam się przekonasz - uśmiechnął się do niego, upijając łyk słodkiego napoju.
Ten wieczór zapowiadał się wyjątkowo przyjemnie.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





#1  Empty
PisanieTemat: Re: #1    #1  Empty

Powrót do góry Go down
 
#1
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Hudson :: Miasteczko :: Część południowa :: Domy :: A. Cleveland-
Skocz do: